Pracodawca zatrudniający na umowę zlecenia studentów do 26. roku życia nie jest zobowiązany do odprowadzania składek do ZUS-u. Z tego tytułu wynika dość duża popularność studentów na rynku pracy. Brak ubezpieczenia może jednak mieć tragiczne skutki.
W Internecie można znaleźć mnóstwo ogłoszeń o pracę, które są skierowane do osób uczących się do 26. roku życia. Z powodu braku obowiązku odprowadzania składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przez pracodawcę, to właśnie ta grupa osób jest najchętniej zatrudnianą grupą.
Jedynym ubezpieczeniem takich osób jest ubezpieczenie zdrowotne nadawane z tytułu kontynuowania nauki, które pozwala na korzystanie bezpłatnie ze świadczeń medycznych.
Takie „omijanie” płatności do ZUS możliwe jest tylko i wyłącznie wtedy, gdy pracodawca zatrudni uczącego się do 26. roku życia na umowę zlecenie. Stąd bierze się zależność, że większość pracujących studentów to zleceniobiorcy.
Jak możemy przeczytać na portalu money.pl taka sytuacja jest dość niebezpieczna dla zatrudnionych młodych osób. W przypadku, gdy taki pracownik ulegnie wypadkowi lub zachoruje, to zostaje z „pustymi rękoma”. Na umowie zlecenie nie należą się bowiem żadne świadczenia z ZUS-u.
„Wypadek w pracy. Dwóch pracowników, jeden z wózka widłowego prosi drugiego o pójście po coś niezbędnego do wykonywania dalszej pracy. W tym czasie chłopak na wózku widłowym wykonuje dalej swoją pracę. W pewnym momencie cofa i najeżdża drugiemu, który właśnie wrócił z narzędziem, na nogę. Miażdży mu stopę. Uszczerbek na zdrowiu 3 proc. Poszkodowany to student. Pracował na zleceniu. Nie był ubezpieczony. Co teraz?” – pyta w imieniu poszkodowanego kolegi pan Jarek, student zatrudniony na tej samej budowie.
Iwona, studentka zaoczna spod Warszawy, również miała pecha. Przepracowała tylko miesiąc w sklepie, zanim wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Poważnie rozcięła palec, wkładając go do krajalnicy.
- Szwy są założone w takim miejscu, że uniemożliwiają mi pracę. Wiadomo, że jeżeli nie pracuję, to nie zarabiam. Chciałbym więc jak najszybciej wrócić do pracy, ale ręka jest niesprawna – mówi Iwona.
Ona również nie ma co liczyć na zasiłek z ZUS-u. Zapowiada jednak, że wystąpi do pracodawcy o odszkodowanie. Jeśli jej nie zapłaci, będzie dochodzić pieniędzy na drodze sądowej. Jej zdaniem do wypadku doszło m.in. dlatego, że nie była przez pracodawcę wcześniej przeszkolona z zasad BHP.
Firmy, które zatrudniają studentów na zlecaniach, nie mają obowiązku przeprowadzania im szkoleń BHP. Tymczasem, jak możemy wyczytać z rocznego sprawozdania Państwowej Inspekcji Pracy za 2019 r., ponad 80 proc. wypadków w pracy, które odnotowali inspektorzy, dotyczyło właśnie osób zatrudnionych na umowach zlecenie.
Portal money.pl sprawdził jak wygląda w ZUS-ie sprawa z dobrowolnymi ubezpieczeniami osób do 26. roku życia.
Jak informuje rzecznik prasowy opolskiego oddziału ZUS Sebastian Szczurek, pracodawca może zgłosić studenta lub ucznia na umowie zleceniu do dobrowolnych ubezpieczeń emerytalno-rentowych, ale do ubezpieczenia chorobowego (czyli tego, które potem uprawnia do świadczeń np. na zwolnieniu lekarskim) już nie.
– Do ubezpieczenia chorobowego można przystąpić tylko, jeżeli ubezpieczenie emerytalno-rentowe jest obowiązkowe – tłumaczy rzecznik. A, że w przypadku umów zleceń składki na ubezpieczenia społeczne są dobrowolne, brak jest możliwości przystąpienia do chorobowego.
Co to oznacza? Osoby pracujące na umowie zleceniu, które pracodawca nawet zgłosi na do dobrowolnego ZUS-u, w razie wypadku w pracy dostaną zasiłek z ZUS, bo ubezpieczenie wypadkowe powiązane jest z ubezpieczeniem emerytalno-rentowym, ale w razie choroby czy kwarantanny nie będą już miały płatnych przez ZUS zwolnień lekarskich.